Bilans zysków i strat
Kończy się maj. Juto, rozpocznie czerwiec, miesiąc poświęcony Sercu Pana Jezusa.
Mija pół roku i może warto pokusić się o jakieś połowiczne podsumowanie…
Co przez te pół roku zdążyłam/-łem zrealizować ze swoich planów hucznie ogłaszanych w Sylwestra? Ile z nich odłożyłam/-łem do szuflady zapomnienia, już następnego dnia? Bo zapał wraz z fajerwerkami wypalił się po nocy sylwestrowej? Ile nawet nie drgnęło z miejsca?
A wystarczy tak niewiele – „chcieć”.
W życiu nie chodzi o życie marzeniami, a o ich spełnianie. Wtedy przynoszą zadowolenie i inicjują nasz rozwój. Maryja zechciała zostać Matką Boga i tak jak my, nie wiedziała zupełnie u początku drogi, ile będzie musiała przejść? Dziś wspominaliśmy początek tej drogi, pierwsze 150 km przez góry, które pokonała z radością i pośpiechem, idąc samotnie do krewnej Elżbiety. Ta droga zaprowadzi ją po 33 latach na inny szczyt, pomiędzy inne skały, by czuwać i oczekiwać Zmartwychwstania.
Warto więc wzorując się na Maryi chcieć, zdecydować się, zaufać Bogu, który zachęca. Pamiętać, że krzyż ma zawsze dwie strony: Śmierć i Zmartwychwstanie. My z reguły, uciekamy z pośpiechem, zauważając zaledwie tę pierwszą stronę. Krzyż kojarzy się nam jedynie z cierpieniem, bólem, śmiercią i tak go często odczytujemy zapominając, że dzięki Maryi i Jezusowi krzyż jest dla nas symbolem Zmartwychwstania, odkupienia i życia.
Z jaką łatwością przychodzi nam ufać obcym? Nagminnie dajemy się oszukiwać, okradać, manipulować sobą. Chętnie i bezmyślnie przystawiamy „łapki”, dajemy pozwolenia, stawiamy podpisy, nawet nie czytając tego, co wytłuszczono w druku. Wierzymy często na słowo ludziom, których zupełnie nie znamy. Dlaczego więc tak trudno przychodzi nam uwierzyć i zaufać Bogu, którego znamy i o którym wiemy, że nas nie skrzywdzi? Dlaczego boimy się dobra a chętnie przystajemy na zło w naszym życiu? Mylimy nagminnie te obie wartości, odczytując je zupełnie na opak… Dlaczego?
Żyjmy prawdziwie, realizujemy dobre, wartościowe marzenia, pokonując przeciwności z Jezusem i Maryją za rękę, idąc bez lęku po skalistych bezdrożach naszego życia. Do odważnych duchem i wiarą świat należy.